Praca naukowa niczym proces twórczy
Rozmowa z prof. dr. hab. Marcinem Kurkiem z Katedry Techniki Projektowania Żywności Instytutu Nauk o Żywieniu Człowieka Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie – najmłodszym profesorem w historii SGGW oraz aktualnie drugim najmłodszym profesorem w Polsce.
– Został Pan najmłodszym profesorem w historii Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie oraz aktualnie drugim najmłodszym profesorem w skali kraju. W dniu nadania tytułu miał Pan zaledwie 34 lata i 3 miesiące. Panie Profesorze jak Pan to zrobił? Skąd tak duże tempo?
– Od początku studiów byłem zdecydowany zaangażować się w życie naukowe, co skłoniło mnie do podejmowania dodatkowych wyzwań, takich jak studia z ekonomii menadżerskiej i udział w programie Akademii Młodych Dyplomatów. Dzięki temu, w wieku około 25 lat, mogłem całkowicie poświęcić się pracy naukowej na uczelni, co pozwoliło mi później skupić się na moich celach bez rozpraszania.
Zatrudnienie w projekcie badawczym dotyczącym piekarnictwa, gdzie prace musiały być przeprowadzane szybko, umożliwiło mi zgromadzenie materiałów do publikacji i obronę doktoratu na ich podstawie w ciągu nieco ponad dwóch lat. Projekt LIDER z NCBiR był przełomem, dając mi dostęp do nowoczesnych metod badawczych i możliwości organizowania badań, co zaowocowało moją habilitacją w wieku 29 lat.
Następnie nadszedł czas na zdobywanie międzynarodowego doświadczenia. Rozpocząłem od półrocznego stypendium A. Dekabana na University of British Columbia w Vancouver, w Kanadzie. A później przyjąłem ofertę pracy na stanowisku profesora na Norweskim Uniwersytecie Nauki i Technologii w Trondheim. Moim celem było zdobycie doświadczenia za granicą, na podobnym stanowisku do tego, które pełniłem w Polsce w SGGW, gdzie byłem adiunktem z habilitacją. Okazało się to trafną decyzją, ponieważ zdobyłem cenne umiejętności organizacyjne, zarówno w zakresie technologicznym, jak i w aspekcie zarządzania czasem i planowania. Ta międzynarodowa perspektywa pozwoliła mi na rozszerzenie mojego doświadczenia naukowego i zawodowego, a także na zrozumienie różnorodnych podejść do pracy i organizacji.
Szybka ścieżka kariery naukowej, intensywna, ale pełna celowych decyzji, otwiera przede mną możliwość eksploracji nowych obszarów badawczych. To szansa na rozszerzenie zainteresowań i angażowanie się w innowacyjne projekty. Międzynarodowe doświadczenie wzbogaciło mnie o perspektywę współpracy międzykulturowej i interdyscyplinarnej, umacniając przekonanie o wartości pracy nad globalnymi wyzwaniami.
– Został Pan uhonorowany tytułem profesora nauk rolniczych w dyscyplinie technologia żywności i żywienia. Jaką działalność naukową prowadzi Pan w tym zakresie? Czym się Pan pasjonuje?
– Aktualnie kieruję dwoma fascynującymi projektami finansowanymi przez Narodowe Centrum Nauki, które odzwierciedlają moje zainteresowania na styku nauki o żywności i innowacyjnych technologii. Pierwszy projekt, „Koacerwacja emulsji podwójnych z antocyjanami przy użyciu białek pochodzenia roślinnego”, koncentruje się na wykorzystaniu naturalnych barwników i białek roślinnych do tworzenia stabilnych, prozdrowotnych emulsji i koacerwatów.
Drugi projekt, „Hydrolizaty białek owadów w tworzeniu mikrokapsułek z fitosterolami”, eksploruje nowatorskie metody wykorzystania białek pozyskanych z owadów do tworzenia mikrokapsułek, które mogą być używane do dostarczania fitosteroli – substancji roślinnych, których spożycie wiąże się z niższym poziomem cholesterolu. Skupiamy się tutaj na wykorzystaniu alternatywnych, zrównoważonych źródeł białka w celu stworzenia nośników dla składników aktywnych, co stanowi odpowiedź na rosnące zapotrzebowanie na innowacyjne i zrównoważone rozwiązania w branży żywnościowej.
Jestem również zaangażowany w badania nad β-glukanem, którym szczególnie się pasjonuję. To substancja, którą można wykorzystać jako stabilizator i emulgator, co ma ogromne znaczenie w produkcji żywności. Równie ekscytujące jest opracowanie nowych metod ekstrakcji i oczyszczania błonnika pokarmowego. Dzięki kombinacji różnych technik, jesteśmy w stanie izolować specyficzne frakcje błonnika, które mają potencjalnie lepsze właściwości zdrowotne lub technologiczne.
– Pełni Pan funkcję kierownika Zakładu Techniki w Żywieniu w Katedrze Techniki i Projektowania Żywności Instytutu Nauk o Żywieniu Człowieka SGGW. Z jakimi wyzwaniami spotyka się Pan Profesor na tym stanowisku? Czym się Pan zajmuje w zakładzie?
– W Katedrze panuje kultura współpracy, co sprzyja integracji i wymianie pomysłów pomiędzy Zakładem Techniki w Żywieniu a Zakładem Projektowania Żywności. W naszym zespole cenimy doświadczenie – zarówno naukowe, jak i życiowe. Z dumą mogę powiedzieć, że zespół jest coraz bardziej międzynarodowy, z adiunktem z Meksyku oraz doktorantką z Turcji, co wzbogaca naszą pracę o różnorodne perspektywy.
Uważam, że kluczem do sukcesu jest otwarta komunikacja na wszystkich szczeblach. To zasada, którą szczególnie doceniłem podczas mojego pobytu w Norwegii – pozwala ona unikać nieporozumień i skupić się na współpracy oraz tworzeniu atmosfery sprzyjającej kreatywności.
Angażując się osobiście w różnorodne aspekty pracy naukowej, takie jak prowadzenie projektów badawczych, aktywny udział w konferencjach, pisanie publikacji i uczestnictwo w organizacji wydarzeń naukowych, dążę do stworzenia środowiska sprzyjającego aktywności i rozwojowi całego zespołu. Wierzę, że dzięki zaangażowaniu i pasji można skutecznie motywować innych do osiągania wspólnych celów.
– Czy nadal prowadzi Pan Profesor zajęcia ze studentami? Jakim jest Pan wykładowcą? Swego czasu otrzymał Pan tytuł Mistrza Edukacji.
– Tak, pomimo obowiązków związanych z zarządzaniem oraz prowadzeniem projektów badawczych finansowanych przez Narodowe Centrum Nauki, nadal znajduję czas na bezpośredni kontakt ze studentami. Jednak zgodnie z zasadami SGGW pensum dydaktyczne kierowników projektów zostaje zmniejszone, co jest oczywiste ze względu na większy natłok spraw organizacyjnych. To jednak ma drugą stronę medalu, ponieważ nie jestem tak często obecny w środowisku studenckim. Efektem tego jest mniejsza rozpoznawalność wśród studentów, co z kolei przekłada się na mniejszą liczbę osób zgłaszających się do mnie po tematy prac inżynierskich czy magisterskich, ale trzeba te wszystkie obowiązki ze sobą pogodzić. A to właśnie bezpośrednia praca z młodymi ludźmi, wspólne budowanie relacji mistrz-uczeń, stanowi dla mnie jedną z największych radości w roli nauczyciela akademickiego.
Wykłady, które prowadzę, traktuję jako okazję do podzielenia się wiedzą i pasją do nauki o żywieniu, jednak są one swoistym występem na scenie – komunikacja jest w dużej mierze jednostronna. Dla mnie prawdziwą esencją nauczania akademickiego jest możliwość prowadzenia prac dyplomowych, gdzie mogę wejść w głębszą interakcję, kierować, inspirować i wspierać studentów na zasadzie relacji mistrz-uczeń. To kontynuacja najstarszych tradycji akademickich, gdzie nauczanie i uczenie się odbywa się przez bezpośredni kontakt, wymianę myśli i doświadczeń.
Tytuł „Mistrza Edukacji”, który miałem zaszczyt otrzymać w 2018 r., jest dla mnie przypomnieniem o wadze i wartości pracy edukacyjnej. Pomimo wyzwań, jakie niesie ze sobą równoważenie obowiązków badawczych i dydaktycznych ciągle dążę do tego, aby moja obecność na uczelni była jak najbardziej wartościowa dla studentów. Cenię sobie każdą możliwość współpracy z nimi, gdyż wierzę, że to właśnie oni są przyszłością naszej dyscypliny i to z nimi najbardziej lubię dzielić moją wiedzę i doświadczenie.
– „Bycie naukowcem to nie praca, to powołanie” usłyszałam kiedyś te słowa od Pana Profesora. Idąc za nimi zapytam, co składa się na to stwierdzenie? Badania naukowe, konferencje naukowe, rozwój zawodowy, naukowe wyjazdy zagraniczne? W jaki sposób realizuje się Pan jako naukowiec?
– Rzeczywiście, kiedyś powiedziałem za moją promotorką pracy doktorskiej, że bycie naukowcem to nie tylko praca, ale przede wszystkim powołanie. To stwierdzenie wynika z przekonania, że nauka jest czymś więcej niż tylko zawodem – to pasja, która kieruje życiem, nieustanna ciekawość świata i pragnienie odkrywania nowych prawd. Elementy takie jak badania naukowe, uczestnictwo w konferencjach, rozwijanie zainteresowań, rozwój zawodowy, czy wyjazdy zagraniczne – wszystkie te aspekty są niezbędne i tworzą obraz naukowca. Jednak z czasem zrozumiałem, że to, co naprawdę definiuje naukowca, wykracza poza te ramy. Praca naukowa ma bardzo dużo wspólnego z procesem twórczym.
Moi współpracownicy często właśnie zwracają uwagę, że mam zawsze otwartą na komputerze listę zadań, podzieloną na cele dzienne, tygodniowe i miesięczne. Dzięki temu mam jasny obraz moich obowiązków i mogę efektywnie je priorytetyzować. W ostatniej kolumnie umieszczam wykonane zadania, co daje poczucie satysfakcji i postępu. Oczywiście, są dni bardziej chaotyczne, kiedy lista zrealizowanych zadań nie jest tak długa, jakbym tego chciał. Może to być źródłem frustracji, ale jednocześnie stanowi przypomnienie, że praca naukowa nie zawsze przebiega liniowo.
– Panie Profesorze, jakie plany naukowe ma Pan na najbliższy czas?
– Jeśli chodzi o plany naukowe, aktualnie skupiam się na dwóch projektach, które wymagają ode mnie pełnego zaangażowania. Mimo że międzynarodowe inicjatywy wydają się bardzo kuszące i niewątpliwie stanowiłyby ciekawe wyzwanie, zdaję sobie sprawę, że do ich realizacji potrzebuję jeszcze trochę czasu. Praca nad zdobywaniem kontaktów międzynarodowych, dopracowywaniem pomysłów i budowaniem solidnych podstaw pod przyszłe projekty jest procesem, który wymaga nie tylko dużego wysiłku, ale także odpowiedniego momentu i przestrzeni, aby móc je skutecznie realizować.
Tak więc, choć ambicje naukowe pozostają wysokie, teraz chciałbym znaleźć złoty środek, który pozwoli mi równocześnie rozwijać moją karierę naukową i być obecnym w życiu moich bliskich. Wiem, że znalezienie tej równowagi nie jest łatwe, ale jestem przekonany, że dzięki wsparciu rodziny i odpowiedniej organizacji, możliwe jest osiągnięcie sukcesu zarówno w życiu zawodowym, jak i osobistym.
– Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała: Anita Kruk, Biuro Promocji SGGW