Doktoranci SGGW – Wojciech Grodzicki
Dyscyplina: Technologia żywności i żywienia
Temat badań: Wpływ nanoplastiku na funkcjonowanie osi jelito-mózg.
Cel badań: Analiza wpływu cząstek mikro- i nanoplastiku modelowego oraz pochodzącego z torebek po ryżu/kaszy na funkcjonowanie osi jelito-mózg na modelu zwierzęcym.
Dlaczego zdecydowałeś się na przygotowanie doktoratu w Szkole Doktorskiej SGGW?
Na doktorat w Szkole Doktorskiej SGGW zdecydowałem się z dwóch powodów. Pierwszy, nieco bardziej wzniosły, to towarzyszące mi od wczesnych lat studiów przekonanie, że metoda naukowa jest kluczem do zrozumienia świata i zdobycia rzetelnej wiedzy. Dlatego chciałem być nie tylko biernym odbiorcą wyników badań – jako student, ale też czynnie w nich uczestniczyć – jako naukowiec. Drugi powód, bardziej prozaiczny, to propozycja mojej Pani Promotor z I i II stopnia studiów, która zaproponowała mi udział w planowanym przez jej zespół projekcie naukowym.
Czym zajmujesz się w pracy naukowej nad doktoratem? Co sprawiło, że zainteresowałeś się tą problematyką? Czy widzisz w tym przyszłość?
W pracy naukowej nad doktoratem zajmuję się potencjalnie toksycznym wpływem tworzyw sztucznych na układ pokarmowy i układ nerwowy. Interesuje mnie przede wszystkim szkodliwość mikro- i nanocząstek plastiku, które mogą być obecne w żywności, a w konsekwencji przedostawać się do organizmu człowieka drogą pokarmową i oddziaływać na wiele narządów, w tym jelita oraz mózg. Problematyką tą zainteresowałem dzięki mojej Promotor, u której pisałem powiązane niejako z tym zagadnieniem prace dyplomowe – inżynierską na temat żywienia w chorobach neurodegeneracyjnych, a potem magisterską na temat neurotoksyczności nanocząstek srebra. Można więc powiedzieć, że temat doktoratu był swego rodzaju „naturalną konsekwencją” mojej dotychczasowej ścieżki kształcenia. Dodam, że kwestia toksyczności plastiku jest na szerszą skalę badana od niedawna i tak naprawdę wciąż niewiele o niej wiadomo. Wszystko wskazuje na to, że dziedzina ta będzie w najbliższej przyszłości dynamicznie się rozwijać.
Czy według Ciebie kształcenie w SD może być jednocześnie pasją?
Powiem krótko – jeżeli doktorat nie jest pasją, to kształcenie w SD nie ma większego sensu.
Jak wygląda Twój typowy dzień z życia doktoranta?
Typowy dzień z życia doktoranta w moim „wydaniu” rozpięty jest w tej chwili pomiędzy Uczelnią, gdzie biorę udział w zajęciach w ramach Szkoły Doktorskiej i prowadzę ćwiczenia dla studentów, a partnerskim instytutem badawczym, w którym realizuję staż naukowy i uczę się technik związanych z eksperymentami na hodowlach komórkowych. Równocześnie staram się pisać publikacje naukowe, uczestniczyć w szkoleniach podnoszących moje kwalifikacje jako naukowca oraz angażować w przedsięwzięcia realizowane w ramach mojej Katedry/Wydziału. W międzyczasie współpracuję też z portalem internetowym, dla którego tłumaczę teksty popularnonaukowe, oraz z firmą z branży fitness, w której prowadzę poradnictwo żywieniowe. W weekendy dodatkowo uczestniczę w studiach podyplomowych z psychodietetyki, natomiast wolne chwile poświęcam na moje dwie pasje – trening sportowy oraz fantastykę. No i oczywiście spędzam czas z moją Żoną.
Jak ważna jest według Ciebie w dzisiejszych czasach popularyzacja nauki?
Uważam, że działania popularyzatorskie powinny w dzisiejszych czasach należeć do priorytetowych zadań każdego naukowca. Żyjemy w epoce zdominowanej przez technologię i leżącą u jej podstaw naukę, a jak trafnie ujął to brytyjski pisarz science-fiction, sir Arthur Clarke, „każda wystarczająco zaawansowana technologia jest nie do odróżnienia od magii”. Dlatego, jeżeli chcemy żyć w społeczeństwie ludzi świadomych i nie poddających się manipulacji, naszym obowiązkiem jako naukowców jest przedstawianie i wyjaśnianie wyników badań w sposób przystępny dla szerokiej publiki. Szczególnie biorąc pod uwagę coraz powszechniejsze ruchy pseudonaukowe, których popularność w dużej mierze wynika z lęku i niezrozumienia nauki, postrzeganej jako dziedzina hermetyczna i poza zasięgiem większości osób. Im więcej o czymś wiemy, tym mniej się tego boimy – osiągnięcia naukowe muszą więc być dostępne w „strawnej” formie dla ogółu społeczeństwa.
Czy uważasz, że zawód naukowca w Polsce ma sens?
Co, jeśli nie nauka, jest podstawą rozwoju i dobrobytu?
Jakie są według Ciebie cechy idealnego naukowca?
Dyscyplina, ciekawość i determinacja. Niekoniecznie w tej kolejności. Do tego niezależność – w działaniu, ale przede wszystkim w myśleniu.
Jaki widzisz świat nauki w Twojej dyscyplinie za 20 lat?
Dyscyplina, która najbardziej mnie interesuje, czyli żywienie i dietetyka, przeżywa w ostatnich latach prawdziwy rozkwit. Wiedza o wpływie tego, co jemy, na funkcjonowanie organizmu zwiększa się dosłownie z dnia na dzień i odkrywane są coraz to bardziej intrygujące zależności. Przypuszczam, że za 20 lat będziemy dzięki temu dłużej żyć w zdrowiu i powszechne stanie się żywienie zindywidualizowane, dostosowane do potrzeb konkretnej osoby na poziomie komórkowym. Prowadzą do tego ciągłe postępy w takich dziedzinach jak nutrigenetyka, nutrigenomika czy metabolomika.
Jaka jest Twoja recepta na sukces w świecie nauki?
Typową odpowiedzią na to pytanie jest zazwyczaj: pasja i wytrwałość. Wolę nie powtarzać utartych frazesów, ale wydaje mi się, że w tym przypadku to właśnie najtrafniejsze słowa.
Jak wyniki Twoich badań mogą wpłynąć na społeczeństwo i jego rozwój?
Badania nad toksycznością plastiku pochodzącego z żywności pozwolą lepiej zrozumieć w jaki sposób tworzywa sztuczne wpływają na organizm człowieka. W długoterminowej perspektywie mogą one przyczynić się do wprowadzenia odpowiednich regulacji prawnych i poprawienia bezpieczeństwa spożywanych przez nas produktów. Mam nadzieję, że moje własne badania dołożą do tego procesu choć niewielką cegiełkę.